Dzisiaj mam dla Was kolejną relację z naszej podróży poślubnej na Bali. Pierwszą część możecie przeczytać tutaj. Tego dnia wybraliśmy się do miejscowości Tampaksiring, żeby zobaczyć dwie świątynie: Tirtha Empul ze świętymi źródłami oraz grobowce królewskie Gunung Kawi.
W świątyni Pura Tirtha Empul znajduje się czczone przez Balijczyków święte źródło. Z jego powstaniem wiąże się pewna legenda. Zły król Mayadanawa, który posiadał moce umożliwiające mu zmianę we wszystko, co tylko chciał, ogłosił że jest bogiem. Nakazał oddawanie sobie czci i zabronił składania darów innym bogom. Prawdziwi bogowie straszliwie się rozgniewali i wypowiedzieli wojnę Mayadanawie. Na pole bitwy wybrano teren obecnej świątyni. Kiedy wojska bogów dotarły na miejsce, spragnieni żołnierze napili się wody ze źródła i umarli, ponieważ król Mayadanawa zatruł je. Bóg Indra chcąc ratować swoich żołnierzy wbił w ziemię kostur i z tego miejsca wystrzeliło święte źródło obmywając ciała żołnierzy i przywracając ich do życia. Wojska bogów zwyciężyły a przy źródle powstała świątynia Tirtha Empul, którą odwiedzają Balijczycy, żeby obmyć się w jej wodach, uważając że mają one moc uzdrawiania.
Podczas wizyty w świątyni natrafiliśmy na odbywające się nabożeństwo. Nie można było podchodzić do modlących się, żeby im nie przeszkadzać, ale z odpowiedniej odległości mogliśmy przyglądać się ceremonii i składaniu darów.
Największą atrakcją świątyni są wykute w skale reliefy, uważane za grobowce syna króla Udayana, jego żon i kochanek. Nie jest to potwierdzone przez archeologów, ponieważ w tym miejscu nie znaleziono żadnych szczątków. Całe miejsce zrobiło na mnie ogromne wrażenie.
Z Tampaksiring do Ubud mieliśmy jakieś 30 minut jazdy, więc postanowiliśmy pojechać do miasta, żeby zobaczyć Monkey Forest i zrobić zakupy na targu.
Do atrakcji turystycznych ze zwierzętami podchodzimy bardzo
podejrzliwie, zwłaszcza w Azji, gdzie zwierzęta często są bite, głodzone
i przywiązywane łańcuchami. Zdecydowaliśmy się na odwiedzenie Monkey
Forest, ponieważ małpy biegają swobodnie po całym terenie, nie są
trzymane w klatkach i mają dobrą opiekę.
Na koniec dnia poszliśmy jeszcze na lokalny targ, żeby kupić jakieś pamiątki. Jestem zwolenniczką przywożenia z wakacji praktycznych pamiątek, dlatego też kupiliśmy kawę, herbatę i przyprawy. Kupiliśmy również kadzidełka i teraz za każdym razem kiedy je zapalam, przenoszę się myślami do tego magicznego miejsca.
Swietna relacja chciałoby się tam być
OdpowiedzUsuńSwietna relacja chciałoby się tam być
OdpowiedzUsuńPięknie tam, zazdroszczę podróży!
OdpowiedzUsuń<3!
OdpowiedzUsuń