Poruszanie się po Bangkoku może wydawać się nie lada wyzwaniem. Przyzwyczajeni do podróżowania metrem po europejskich stolicach, musieliśmy ogarnąć zupełnie inne środki komunikacji miejskiej, ponieważ w przypadku turystów metro w Bangkoku zupełnie się nie sprawdza. I chociaż na pierwszy rzut oka poruszanie się po Bangkoku może wydawać się skomplikowane, to nie taki diabeł straszny i kiedy otrząsnęliśmy się z pierwszego wrażenia, w miarę sprawnie nam to poszło.
Przygotowałam dla Was kilka praktycznych wskazówek, które ułatwią Wam przemieszczanie się po Bangkoku i pomogą łatwo i szybko dotrzeć z lotniska do centrum miasta.
Przygotowałam dla Was kilka praktycznych wskazówek, które ułatwią Wam przemieszczanie się po Bangkoku i pomogą łatwo i szybko dotrzeć z lotniska do centrum miasta.
dojazd z lotniska do centrum miasta
W Bangkoku znajdują się dwa
lotniska: Suvarnabhumi Airport (BKK) i Don Mueang Airport (DMK), oba są oddalone
od centrum miasta o ok. 30 km. Większość lotów międzynarodowych obsługiwana
jest przez lotnisko Suvarnabhumi i to właśnie stamtąd musieliśmy dostać się do centrum.
miejska kolejka
Najtańszą opcją dotarcia do
centrum jest pociąg Airport Rail Link. Cena biletu wynosi 45 THB a czas podróży
to 30 min (wysiadamy na szóstej, końcowej stacji). Możemy również skorzystać z
linii express i wtedy za bilet zapłacimy 150 BTH i będziemy jechać 15 min bez
żadnych przystanków.
Aby dostać się do stacji
kolejowej, po wyjściu z hali przylotów należy zjechać schodami (lub windą) na najniższy
poziom. Tam w automacie kupujemy bilet w postaci żetonu, który należy zachować
aż do ostatniej stacji. Po dotarciu do stacji Phaya Thai możemy przesiąść się
na metro (chociaż ze względu na duży ścisk, który panuje w metrze osoby z dużym
bagażem są niemile widziane przez mieszkańców), skorzystać z taksówki lub
tuk-tuka.
My skorzystaliśmy z usług
kierowcy Grab Taxi (bardzo fajna aplikacja, o której napiszę więcej w dalszej
części posta) i za dojazd do hotelu, który znajdował się w samym centrum Chinatown zapłaciliśmy 160 THB.
Kolejka jest czynna od godz.
06:00 do 24:00.
taksówka
Jeżeli bardziej niż na
oszczędnościach, zależy nam na wygodzie możemy skorzystać z taksówek, które
znajdują się na poziomie 0. Koszt przejazdu do centrum to ok 500 THB (wraz z
opłatami za trasę ekspresową).
Główną wadą tego środka
transportu, oprócz ceny, jest czas. Po zejściu na poziom 0. należy ustawić się
w kolejce do taksówki a czas oczekiwania jest różny, w zależności od ilości
oczekujących osób, i może wynosić nawet pół godziny. Ponadto, jeżeli trafimy na
godziny szczytu, na pewno utkniemy w korku i czas podróży znacząco się wydłuży.
Dużą zaletą jest to, że w
komfortowym warunkach dotrzemy aż pod drzwi naszego hotelu.
komunikacja miejska w Bangkoku
metro
W Bangkoku możemy wyróżnić dwa rodzaje
kolei miejskiej: BTS Skytrain i MRT, ale niestety nie możemy przesiadać się
między tymi pociągami. Metro kursuje w godz.: 06:00 – 24:00 a ceny biletów zaczynają
się od 10 THB i zależą od ilości stacji. Bilet całodobowy „one-day pass” kosztuje 130 THB.
Niestety, metro w Bangkoku nie
dociera do najciekawszych atrakcji turystycznych i z tego powodu jest mało
przydatne dla turystów. My skorzystaliśmy z metra dwa razy. Pierwszy raz,
wybierając się do Parku Lumpini (przystanek Lumphini
znajduje się przy samym parku, po wyjściu z metra wystarczy przejść na drugą
stronę ulicy) i po raz drugi, jadąc na weekendowy targ Chatuchak.
W obu przypadkach naszą podróż
zaczynaliśmy ze stacji Hua Lamphong,
która znajduje się naprzeciwko głównego dworca kolejowego o tej samej nazwie. Z
naszego hotelu w samym centrum Chinatown, mieliśmy do dworca 15 minut
spacerem. Ponad to, nasz hotel oferował bezpłatny dojazd tuk tukiem do stacji
metra.
Mała ciekawostka. Wybierając się
na Chatuchak Market, nie wysiadajcie na stacji Chatuchak Park (na co wskazywałaby lokalizacja na mapie), tylko
jedźcie stację dalej (na Kamphaeng Phet),
będziecie mieli bliżej. Dowiedzieliśmy się o tym przez przypadek, słysząc jak
Taj doradzał innej parze. I rzeczywiście, okazało się, że na stacji Chatuchak Park wysiadali sami turyści a
miejscowi jechali dalej.
W metrze klimatyzacja działa na
najwyższych obrotach, dlatego radzę wziąć coś do okrycia, bo inaczej
zmarzniecie. Kilkanaście stopni różnicy pomiędzy temperaturą w metrze a
temperaturą panującą na dworze jest naprawdę dużym szokiem.
autobusy
Autobusy w Bangkoku są bardzo
klimatyczne i należą one do najtańszych środków komunikacji miejskiej (bilety
kosztują 15-30 THB i kupuje się je w autobusie, podchodzi do nas bileter i to
właśnie jemu płacimy), jednak nie skorzystaliśmy z tego środka transportu z
kilku powodów.
Po pierwsze, przystanki
autobusowe są słabo oznakowane i często nie ma na nich rozkładu jazdy. Po
drugie, nawet jeżeli znajdziemy rozkład jazdy i jakimś cudem się w nim
połapiemy, to wcale nie gwarantuje nam, że autobus, który przyjedzie będzie tym
właściwym i w dodatku o czasie. Autobusy jeżdżą jak chcą. To, na jakim
przystanku zatrzyma się autobus zależy wyłącznie od kierowcy i jeżeli nie
zasygnalizujemy wcześniej, że chcemy wysiąść, możemy przejechać nasz
przystanek. Po trzecie, autobusy lata świetności mają już dawno za sobą, są to
po prostu rozklekotane rzęchy, bez klimatyzacji. Nie chcielibyście utknąć w
czymś takim w korku.
taksówki
Taksówki należą do najdroższych
(co wcale nie znaczy, że są drogie), ale również najwygodniejszych form poruszania
się po Bangkoku. Na start, za trzaśnięcie drzwiami płacimy 35 THB a za każdy
przejechany kilometr 5 THB. Korzystając z taksówek należy pamiętać, żeby
wybierać te, które mają tabliczkę taxi-meter
i upewnić się, że kierowca ten taksometr włączy. Jeżeli nie będziemy
pamiętać o tej zasadzie, to może zdarzyć się, że za przejazd zapłacimy dwa razy
drożej.
Taksówkarze i kierowcy tuk tuków
niekoniecznie mówią po angielsku i nie zawsze znają dobrze Bangkok, dlatego za
punkt orientacyjny warto podawać jakieś znane miejsce w pobliżu celu naszej
podróży (niestety pokazanie kierowcy mapy również nie przynosi skutku).
Taksówkarze to taka specyficzna
grupa zawodowa i chyba nie ma kraju, w którym taksówkarz nie będzie chciał
naciągnąć turysty w ten czy inny sposób (taksówkarze w Polsce również nie
cieszą się dobrą opinią). Kolejną ulubioną sztuczką taksówkarzy, zaraz po nie
włączaniu taksometru, jest nadkładanie drogi. Oni doskonale wiedzą, gdzie w
jakich godzinach są korki i chcąc zwiększyć cenę za kurs, pojadą okrężną drogą.
Dlatego też warto włączyć w telefonie google maps i dyskretnie sprawdzać czy
przypadkiem nie krążymy w jednym miejscu. Jeżeli tak się stanie, to prosimy
kierowcę, żeby się zatrzymał i płacimy za kurs do tego miejsca, po czym po prostu wysiadamy.
Grab Taxi i Uber
W tym miejscu, chciałabym również
wspomnieć o dwóch aplikacjach, które przydadzą się nam przy poruszaniu się po
Bangkoku. Mianowicie, są to GrabTaxi (azjatycki odpowiednik Ubera) i właśnie Uber.
Polegają one na zamawianiu przejazdu przez darmową aplikację ściągniętą na
telefon, przy czym za Ubera zapłacimy kartą kredytową a korzystając z Graba,
gotówką.
Po otwarciu aplikacji, wybieramy
z mapy miejsce, w którym się znajdujemy i miejsce, do którego chcemy dotrzeć,
po czym wyskakuje nam cena jaką zapłacimy za tę trasę i czas, za ile kierowca
po nas przyjedzie. Po wybraniu oferty (mamy do wyboru różne samochody, a nawet
skuter co jest najtańszą opcją, która jednak mija się z celem, jeżeli podróżujemy większą grupą) czekamy aż kierowca, który jest najbliżej po nas przyjedzie.
Korzystając z tych aplikacji
zapłacimy trochę więcej niż za przejazd taksówką (chociaż nie ma reguły, zależy
to od trasy i różnica nie jest duża, wynosi jakieś 20-50 THB), ale jest to
świetne rozwiązanie, jeżeli mamy przy sobie określoną ilość gotówki i nie jesteśmy
pewni czy wystarczy nam pieniędzy, żeby zapłacić za kurs. Mamy również pewność,
że kierowca nie będzie specjalnie wybierał dłuższej trasy chcąc podbić licznik,
skoro i tak ma z góry ustaloną cenę. Wtedy będzie zależało mu na czasie, żeby
jak najszybciej złapać kolejnego klienta. I najważniejsza sprawa, nie musimy
pamiętać, żeby powiedzieć kierowcy o włączeniu taksometru i pilnować czy nie
dzieje się z nim nic dziwnego.
tuk-tuk
Tuk tuk to typowo turystyczny
środek transportu. Przejażdżka tuk tukiem to jedno z najfajniejszy doznań
naszego wyjazdu. Niestety, cena zależy od naszych zdolności negocjacyjnych.
Piszę niestety, ponieważ moje umiejętności negocjacji są na naprawdę niskim
poziomie i pewnie nie raz przepłaciliśmy. Ja po prostu nie potrafię się
targować i doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Poza tym, jeżeli robisz to
kilka/kilkanaście razy dzienne, po pewnym czasie stawało się męczące i po prostu
odpuszczałam.
Warto również pamiętać, że tuk
tuk nie zawsze zawiezie cię tam, gdzie chcesz. Kierowcy niechętnie wybierają
się pod konkretny adres (np. twojego hotelu), ponieważ wracając już bez
klienta, będą po prostu stratni. Z tego również powodu chętnie jeżdżą w
miejsca, gdzie jest dużo turystów, np. na Khao San Road.
Kolejną ciekawą sytuacją, która może nas spotkać to niezaplanowany przystanek w podróży. Kierowca tuk tuka może zaproponować nam tańszy przejazd, jeżeli zgodzimy się zatrzymać się jeszcze gdzieś po drodze. Najczęściej w sklepie z garniturami, który prowadzi jego znajomy.
Kolejną ciekawą sytuacją, która może nas spotkać to niezaplanowany przystanek w podróży. Kierowca tuk tuka może zaproponować nam tańszy przejazd, jeżeli zgodzimy się zatrzymać się jeszcze gdzieś po drodze. Najczęściej w sklepie z garniturami, który prowadzi jego znajomy.
promy i tramwaje wodne
Kolejną ciekawą formą
przemieszczania się po Bangkoku są promy i tramwaje wodne. Bangkok widziany z
perspektywy rzeki wygląda zupełnie inaczej. Oprócz ciekawych widoków, taka
przejażdżka daje przyjemne wytchnienie od spacerowania w upale.
Istnieją różne rodzaje łodzi
oferujące różne usługi i właśnie od tego zależy cena przejazdu. Bilet kupujemy
bezpośrednio na łodzi. Po wejściu na pokład podejdzie do nas bileter i pobierze
opłatę. Jedynym wyjątkiem są tutaj promy pływające z jednego brzegu rzeki na
drugi. Jeżeli chcemy z niego skorzystać, opłatę umieszczamy w kasie przed
wejściem na molo.
szybkie łodzie (express boat river)
Możemy wyróżnić pięć rodzajów
szybkich łodzi:
- bez flagi (jest to linia
lokalna, zatrzymuje się przy każdym molo od Wat Rajsingkorn (Pier S1) do
Nonthaburi (Pier N30), łodzie pływają od poniedziałku do piątku co 20 minut,
cena biletów to 10-20 THB)
- z niebieską flagą (jest to
linia turystyczna, która zatrzymuje się na żądanie; personel wywołuje po
angielsku nazwę przystanku i pyta czy ktoś chce wysiąść; jednorazowy bilet
kosztuje 40 THB a za bilet całodniowy zapłacimy 100 THB)
- z pomarańczową flagą (również
jest to linia turystyczna, która zatrzymuje się przy najważniejszych molach,
cena biletu to 15 THB)
- z żółtą flagą i zieloną flagą (te linie nie będą nas
interesować, ponieważ pływają tylko rano i są przeznaczone przede wszystkim dla
osób dojeżdżających do pracy z przedmieść Bangkoku)
Long Tail Boats
Są to łodzie do prywatnego
wypożyczenia. Rezerwuje się całą łódź, niezależnie od ilości osób a cena zależy
od długości trasy i czasu jej trwania.
promy przekraczające rzekę
Są to promy, które pływają
wyłącznie z jednego brzegu rzeki na drugi. Za bilet zapłacimy 3 THB. Warto
skorzystać z takiego promu jeżeli jesteśmy w świątyni Wat Pho i chcemy zobaczyć
jeszcze Wat Arun.
pieszo
Czytając ten akapit pewnie większość
z Was złapie się za głowę, bo kto normalny zwiedza pieszo miasto o powierzchni
ponad 1500 km2, w którym żyje 15 mln ludzi? Otóż właśnie my, chociaż nie
twierdzę, że jesteśmy do końca normalni.
Mając hotel w samym centrum Chinatown wszędzie mieliśmy stosunkowo blisko, czyli jakieś 3 km. Podam Wam teraz
kilka przykładów. Do świątyni Wat Pho mieliśmy 2,9 km. Stamtąd do Wielkiego
Pałacu jest już rzut beretem, czyli jakieś 700 m. Później możemy udać się
jeszcze do Wat Arun, od której dzieli nas 850 m (wliczając w to przepłynięcie
promem na drugą stronę rzeki). Od Wat Saket (Złota Góra) dzieliły nas 2 km. Na
Khao San Road mieliśmy trochę dalej, bo 3,2 km a stamtąd wystarczyło przejść
ulicę dalej i znajdowaliśmy się na Rambuttri. Od domu Jima Thompsona dzieliło
nas 3,5 km a 800 m dalej znajdowało się centrum handlowe MBK.
Czyli sami widzicie, że nie taki
diabeł straszny. Poza tym uwielbiałam chodzić po Bangkoku o poranku i
obserwować budzące się do życia miasto. Bangkok pokazywał wtedy swoje drugie,
całkiem odmienne, oblicze. Wstawaliśmy rano, żeby dotrzeć do interesujących nas
miejsc zaraz po otwarciu, kiedy to jeszcze nie ma wielu turystów a temperatury
są znośne. Kiedy zaczynało robić się za gorąco, turystów przybywało a my
byliśmy już zmęczeni, wracaliśmy taksówką lub tuk tukiem do hotelu. Po
odpoczynku, wieczorem znów wychodziliśmy, żeby doświadczyć nocnego życia i
zasmakować street food’u, który czekał na nas już za drzwiami hotelu.
Świetne wskazówki! ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny post! Na pewno się przydadzą.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie w wolnej chwili,
Miłego dnia, Bambi xx
ja bym się chyba tam zgubiła :)
OdpowiedzUsuń_____________
♥ Blog dla kobiet daria-porcelain.pl ♥
Jak wspomniano w artykule, taksówki w Bangkoku nie są najlepszym rozwiązaniem… miałam okazję przekonać się rok temu odwiedzając to miasto. Inaczej wygląda na przykład komunikacja w mojej rodzimej Warszawie. Tutaj bez problemu mogę zamówić taxi http://halotaxi.pl/ i mam pewność, że w możliwie najkrótszym czasie dotrę do miejsca docelowego płacąc niewielkie pieniądze.
OdpowiedzUsuńSuper post!!! Dziękuję!!
OdpowiedzUsuń