chcę być sobą

 
Od jakiegoś czasu ogromną popularnością cieszą się wszelkiego rodzaju poradniki mówiące nam jak żyć. Kierują zagubionym człowiekiem przez meandry życia i prowadzą go za rękę, wprost do szczęścia. Zdarza mi się kupować poradniki i zauważyłam jedną wyraźną tendencję. W poradnikach wszystko jest białe lub czarne, odcienie szarości nie istnieją.
Można być Perfekcyjną lub Chujową Panią Domu. Można być minimalistką lub mieć garderobę zajmującą większą część mieszkania. Można nosić rozmiar zero lub być plus size, zwykła kobieca sylwetka nie istnieje. Można gotować jak Jamie Olivier lub chwalić się, że przypala się wodę na herbatę. Pracujesz nad sobą, dążysz do samorealizacji lub stwierdzasz głośno, że wcale nie chcesz być ideałem, lubisz swoje wady i nie zamierzasz z nimi nic robić.

Mam dość skrajności. Chcę po prostu być sobą. Daleko mi do Perfekcyjnej Pani Domu, ale lubię jak w mieszkaniu jest czysto i nie mam problemu z utrzymaniem porządku. Chwalenie się, że w domu jest bałagan, którego nie potrafimy ogarnąć, nie jest powodem do dumy. Jednak czasami mam ważniejsze i ciekawsze rzeczy do zrobienia niż ścieranie kurzu. Wtedy bez żalu porzucam domowe porządki i to też jest ok. Lubię poznawać nowe rzeczy, lubię się dokształcać i jeżeli mogę popracować nad złymi nawykami to chętnie to robię. Nie wychodzę z założenia, że jestem jaka jestem i bezrefleksyjnie podchodzę do własnej natury. Na śniadanie jem owsiankę, bo mi smakuje a przy okazji jest zdrowa. Zdarza się jednak, że zaśpię czy nie zrobię zakupów i wtedy w drodze do pracy wchodzę do piekarni po słodką bułkę. Staram się unikać takich sytuacji, bo wiem że nie jest to dobre dla mojego organizmu, niemniej zdarza mi się. Czytam książki uważane za sztucznie rozreklamowane wydmuszki czy za kiczowate, bo sprawia mi to przyjemność. Jednocześnie sięgam po cięższą literaturę, taką jak "Wakacje nad Adriatykiem" (niech Was nie zwiedzie tytuł, nie jest to wakacyjna lektura) Zofii Posmysz. Lubię robić zdjęcia na Instagram, chcę żeby mój profil był spójny i estetyczny i dlatego robię zdjęcia za każdym razem, gdy jestem w ładnym wnętrzu lub mam coś apetycznego na talerzu, mimo że niektórzy mogą uważać to za śmieszne czy żenujące. Mój mąż już się do tego przyzwyczaił, więc tym bardziej innych nie powinno interesować to, co robię.

Chcesz ćwiczyć, sprawia Ci to przyjemność, to ćwicz. Chcesz popracować nad złymi nawykami, bo zaczęły Ci przeszkadzać, to pracuj nad nimi. Chcesz przeczytać mało wymagającą książkę, tylko dlatego że Cię rozśmiesza, to ją przeczytaj. Doświadczaj, nie zamykaj się na nowe. Jeżeli czujesz potrzebę zmian, jeżeli chcesz poświęcić czas i energię to po prostu to zrób. Pamiętaj jednak, że nie warto podążać za każdym nowym trendem, za każdym pomysłem, tylko dlatego że panuje taka moda i wszyscy to robią. Nie warto również rezygnować z czegoś co lubimy, tylko dlatego że inni będą dziwnie na nas patrzeć. Pomiędzy byciem ideałem a całkowicie lekceważącym podejściem jest jeszcze miejsce dla Ciebie. W końcu istnieje fifty shades of grey.





 koszula: Mint&Berry, spodnie: Massimo Dutti, płaszcz: Mango, torebka: DKNY

Komentarze

  1. Taa, poradniki, reklama, panie domu, tance. Ale o radioaktywności w styczniu (jod 131) cisza. Wszystko to służy tylko i wyłącznie ogłupianiu otumanionego społeczeństwa, napędzanie pogoni za czymś czego nie ma, czyli czymś czego nikt nigdy nie zweryfikuje. Kwestie ważne dla narodu są zamilczane, a kto coś poruszy, ten "ruski agent". Co do porządku w domu, może kiedyś będziesz miała gosposie. Będziesz wtedy tylko kontrolować jakość pracy. Wyglądasz pięknie jak zawsze, nie widać niestety jakie miałaś buty.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny post! Zresztą jak zawsze u Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyglądasz świetnie! Co prawda ja w takich stylizacjach nie chodze ale ten mi sie bardzo podoba! :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz