gra w jesień

Jak tylko zobaczyłam słońce wyłaniające się zza chmur, wyskoczyłam z łóżka szybciej niż zdążysz powiedzieć "rozdają ubrania za darmo". Po dwóch tygodniach bezustannej szarugi, wiatru i deszczu, słońce jest towarem deficytowy. Wygrzebałam się spod koca, zorganizowałam zbiorową mobilizację i zarządziłam wyjście z domu. W końcu mogłam założyć coś innego niż kalosze i gruba kurtka, z prawdziwą przyjemnością pozbyłam się też czapki. Taka sytuacja może długo się nie powtórzyć, więc nie było ani chwili do stracenia. Wyszliśmy z domu i poszliśmy grać w jesień. Trudna jest to gra. Potrzeba lat, żeby poznać jej zasady, które nieustannie się zmieniają. Wygrywają tylko wytrwali.

Poszliśmy do parku, nakarmiliśmy kaczki, obrzucaliśmy się kolorowymi liśćmi. Wracaliśmy do domu z uśmiechami na twarzach i kieszeniami pełnymi kasztanów (z uwagi na brak kieszeni, moje kasztany wylądowały w torebce). Po drodze wstąpiliśmy do sklepu, żeby kupić zapałki. Będziemy robić ludziki. Dzisiaj wygraliśmy.












sukienka, ponczo: second hand, torebka: Zofia Chylak, kozaki: Atmosphere

Komentarze

Prześlij komentarz