#SZEFOWA Najseksowniejszy prezes świata



Większość z Was zapewne słyszała o Nasty Gal, chociaż prawdopodobnie, tak jak ja, nie robicie tam zakupów. Nasty Gal to internetowy sklep oferujący ubrania, buty i dodatki vintage, własnej marki oraz innych niszowych marek. Jego założycielką jest Sophia Amoruso. 

Początki istnienia marki sięgają 2006 roku, kiedy Sophia Amoruso założyła konto na eBayu o nazwie Nasty Gal Vintage. Skąd taka nazwa? Sophia chciała sprzedawać ubrania vintage a w tamtym czasie wszystkie podobne konta miały bardzo wymyślne nazwy (np. "Vintage od Damy z Wysokiej Trawy" czy "Siostra Kruka Duchowego Księżyca"), więc z przekory wymyśliła coś prostego i łatwego do zapamiętania.

Sophia, zanim zajęła się sprzedażą ubrań vintage, miała różne życiowe zawirowania. W szkole nie szło jej najlepiej, zdiagnozowano u niej depresję i zespół nadpobudliwości psychoruchowej, jej rodzice rozwiedli się i w młodym wieku wyprowadziła się z domu, podróżowała autostopem, jadła na śmietnikach i kradła. Kiedy dostała przepukliny, wiedziała że musi znaleźć pracę, która zapewniłaby jej ubezpieczenie zdrowotne. Znalazła zajęcie przy sprawdzaniu legitymacji w szkole artystycznej, ale było one tak nudne, że zaczęła spędzać czas w Internecie. W wyniku tego założyła konto na eBayu.

Jak wyglądał dzień pracy Sophii? Wstawała rano, chodziła po second handach, jeździła na domowe wyprzedaże rzeczy po zmarłych, kupowała ciekawe ubrania, które wpadły jej w oko, czyściła je i prasowała, a następnie robiła zdjęcia i wystawiała przedmioty na aukcji. Za modelki służyły jej koleżanki, które zgadzały się pozować w zamian za hamburgera. Dla Sophii od samego początku bardzo ważna była strona wizualna i dobry kontakt z klientkami. Jej amatorskie zdjęcia bardzo odbiegały od tego, co pokazywali inni sprzedawcy. Dużą uwagę przywiązywała do tworzonych z ubrań stylizacji i z czasem dziewczyny zaczęły wchodzić na jej konto nie po to, żeby robić zakupy, ale po to, żeby zainspirować się pokazywanymi zestawami.

Sprzedaż rosła bardzo szybko i po półtorarocznej działalności na eBayu sklep Nasty Gal Vintage został przeniesiony na własną domenę a po siedmiu latach od założenia, firma jest warta ponad 100 mln dolarów i zajmuje biuro o powierzchni 4,5 tys. metrów kwadratowych.

Po pierwszych rozdziałach opisujących powstanie i funkcjonowanie Nasty Gal, przechodzimy do fragmentów książki zawierających porady jak zdobyć pracę. Możemy przeczytać o tym jak napisać dobre CV, list motywacyjny czy jak zachować się podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Przytoczone porady nie są jakoś odkrywcze, na pewno gdzieś się już z nimi spotkaliśmy, ale są napisane przystępnym językiem, często z zabawnymi porównaniami i komentarzami autorki.

Książkę kończy rozdział o stylu. O tym jak zmieniał się styl ubierania się Sophii Amoruso, o tym co nosi "dziewczyna Nasty Gal" oraz o tym jak ubiór wpływa na naszą pewność siebie. Rozdział o stylu wprawdzie łączy się z tematyką książki (w końcu Nasty Gal zajmuje się ubraniami), ale jego umiejscowienie wprowadza chaos do całości.

"Jest różnica między modą a stylem: możesz mieć mnóstwo kasy i kupować sobie tyle designerskich rzeczy, ile możesz upchnąć do bagażnika swojego merca, ale za pieniądze nie kupisz stylu. Dobry styl wymaga myślenia, kreatywności, pewności siebie, samoświadomości, a niekiedy nawet trochę pracy."

Do jednej rzeczy na pewno się przyczepię. Mianowicie, jest to polski tytuł książki. W oryginale tytuł brzmi po prostu #Girlboss, w polskim przekładzie jest dodany dopisek: najseksowniejszy prezes świata. I szczerze powiedziawszy trochę mnie to wkurzyło. Gdyby książkę napisał mężczyzna to na okładce nigdy nie znalazłoby się jakiekolwiek nawiązanie do jego wyglądu, ale autorką jest kobieta, więc wiecie...

Podsumowując, naprawdę warto sięgnąć po #SZEFOWĄ. Jest to lektura świeża i bardzo szczera. Sophia Amoruso nie kreuje się na guru od biznesu, ale przyznaje się do swoich niedoskonałości i popełnianych błędów. Książka nie podaje nam gotowego przepisu na sukces, bo taki nie istnieje. Najważniejsza jest ciężka praca i wiara w swoje możliwości.

Komentarze

  1. O, jak miło! Czytałam kiedyś reckę tej książki, ale nie wiedziałam, że jest przetłumaczona na polski. Chętnie po nią sięgnę, ale najpierw wypada skończyć "człowieka, który stworzył Zarę".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stawiam, że "#Szefowa" spodoba Ci się bardziej niż "Człowiek, który stworzył Zarę".

      Usuń
  2. Świetny blog! ;)
    Zapraszam do nas: www.ladiesimagination.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że tu weszłam i przeczytałam tą inspirującą historię. Z pewnością sięgnę też po książkę.

    OdpowiedzUsuń
  4. o nie byłam przekonana w ogóle do tej książki właśnie po okładce. A z Twojej recenzji wynika, że treść nie jest zła :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście okładka jest nie najlepsza, chociaż po przeczytaniu książki rozumiem skąd taki zamysł. Jednak polski tytuł sprawia, że nie odbiera się jej jako "poważnej" lektury.

      Usuń

Prześlij komentarz