Żyjemy w świecie, w którym wszystko jest łatwo dostępne. Zdobywanie ubrań nie jest tak emocjonujące jak chociażby w PRL-u. Myli się ten, kto tak myśli a nigdy nie był w lumpeksie w dniu dostawy. Trzeba przygotować się na ścisk większy niż w metrze w godzinach szczytu, rozpychanie, popychanie i przepychanie, unikanie wieszaków i łokci. Trening ala Rocky jest zalecany przed każdą dostawą, panie po sześćdziesiątce bywają krwiożercze. Jeżeli dostaniesz 'z wieszaka' to pełna kultura. Jeżeli dochodzi do szarpania się za włosy to już jest level hard. I dlatego unikam chodzenia do lumpeksów w dniu dostawy. Takie sytuacje zdarzają się również w sklepie L, kiedy wrzucą w promocji crocsy czy inne wittcheny. Dlatego też skrupulatnie zbieram wszystkie reklamowe gazetki, żeby wiedzieć, kiedy na pewno nie pokazywać się w tym sklepie. W końcu wstawienie zęba wychodzi drożej niż para gumowych klapek.
PS. Jakie macie sposoby na ubrania z jedwabiu? Bo moje żelazko sobie z nimi nie radzi.
spodnie: Filippa K (sh), bluzka i pasek: second hand, szpilki: Mango
Uwielbiam Ciebie i Twoje looki! Klasa! :))
OdpowiedzUsuńniestety co do prasowania jedwabiu nic nie doradzę. Mnie jeszcze męczy jego doprowadzanie do czystości.
Nieźle, bardzo fajnie wyglądasz, masz ciekawy styl.
UsuńŚwietny wpis :) Naprawdę podoba mi się ♥
OdpowiedzUsuńAle super spodnie, taki szukam i łudziłam się, że to z jakiejś sieciówki...
OdpowiedzUsuńOstatnio nie kupuję w sieciówkach, więc niestety. Jeżeli Cię to pocieszy, to też już parę razy tak miałam, że strasznie spodobała mi się jakaś rzecz, a później okazywało się, że jest z sh ;)
Usuńa czy nie najprościej powiesić jedwabny ciuch z wodą?
OdpowiedzUsuńno wiesz, żeby sobie sechł? ja mam dwie jedwabne koszule i żeby się z prasowaniem nie męczyć wieszam je zawsze z wodą, takie całe mokre. i jak sobie same schną, to zagnieceń niemalże nie ma :)
Tak zrobiłam, tylko że pewnie niepotrzebnie wykręciłam wcześniej bluzkę ;)
UsuńAle kobieco i sexy
OdpowiedzUsuń