Kalendarz pokazuje datę 5. czerwca (czyli że prawie pełnia lata), lecz pogoda uparcie nie chce przyjąć tego do wiadomości. Z szafy smętnie wystają nowe sukienki, spódniczki i letnie bluzeczki w oczekiwaniu na odrobinę słońca. Tymczasem pogoda iście jesienna nie chce okazać im tej łaski. Można się załamać.
A właśnie, że nie. Zaraz wszystkim udowodnię, że jesień w czerwcu ma same plusy. I że pogoda za oknem, to dla nas prawdziwe błogosławieństwo.
1. Brak słońca = brak zmarszczek
Powszechnie wiadomo, że promienie słoneczne przyśpieszają proces starzenia i fundują naszej skórze bardzo nieestetyczne zmarszczki i przebarwienia. Im mnie słońca, tym dłużej nasza cera pozostanie nieskazitelnie młoda. Dodatkowo, zaoszczędzimy na kupnie kremów z filtrami do twarzy i ciała, które tanie nie są, a jakoś bardzo szybko się zużywają.
2. Nie musimy wymieniać naszej garderoby
I mamy kolejne oszczędności. Zamiast kupować nowe bikini, sandały i okulary przeciwsłoneczne, możemy zadowolić się ubraniami z kolekcji jesień/zima. Nie wyniosłaś ich jeszcze na strych? Tym lepiej dla Ciebie, nie będziesz musiała ich teraz znosić.
3. Koniec z dietą i z ćwiczeniami
Teraz już nie musimy rezygnować z wieczornego podjadania przed telewizorem, nie musimy katować się dietami i zmuszać do wysiłku fizycznego. W końcu pod warstwą ubrań nie będzie widać tych wszystkich fałdek tłuszczu. Bez wyrzutów sumienia możesz odłożyć tę marchewkę i sięgnąć po coś zdecydowanie smaczniejszego - hamburgera, chipsy, frytki, colę, pizzę, lody. Nareszcie przestaniesz być ciągle głodna.
4. W kaloszach wyglądamy hipstersko
Przez całą jesień zastanawiałaś się nad kupnem słynnych kaloszy firmy Hunter? Jesień trwająca przez sześć miesięcy w roku jest wystarczającym powodem, żeby w końcu je kupić. I pamiętaj - kalosze i przeźroczysty parasol to obecnie obowiązkowe elementy w szafie każdej fashionistki.
5. Nie jesteśmy narażeni na widok źle ubranych ludzi
Ok, może czasami jesteśmy, ale na pewno nie w takim stopniu, jak wtedy, gdy świeci słońce. Nie musimy się bać, że po wyjściu z domu nasz organizm dozna szoku od zbyt częstego widoku popękanych pięt, wylewających się fałdek tłuszczu spod zbyt małych ubrań, skarpetek do sandałów, pasków od stanika wystających spod koszulek bokserek i kolorowych stringów przebijających się spod sukienek. Nasze zdrowie psychiczne, jeszcze przez chwilę nie zostanie zachwiane.
I gdyby powyższe argumenty nie przekonały Was, że obecna pogoda jest najlepszą z możliwych, wiedzcie że fryzura na mokrą włoszkę znów wraca do łask.
t-shirt: Gina Tricot, shorts: Bershka, boots: Vagabond, hat: Witleather
A zdjęcia zostały zrobione, gdy jeszcze przez chwilę było ciepło.
Hehehe "w kaloszach wyglądamy hipstersko" rozwaliło mnie to.
OdpowiedzUsuńCo do wyglądu masz bardzo ładne spodenki !:)
Fajnie piszesz, mocno i zabawnie :) co do samego stroju to podoba mi się, że zróżnicowałaś faktury, gładki top z mocną koronką fajnie się prezentują, chociaż fason koszulki w zestawieniu z tymi szortami przypomina mi trochę koszulkę nocną :) ale generalnie na plus, nowocześnie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, zawsze jest mi ogromnie miło, gdy ktoś doceni, to co napisałam, a nie tylko to, co mam na sobie ;)
UsuńDObry tekst, choć ostatni punkt... hmmm :)
OdpowiedzUsuńMimo że nie lubię czarnego, to myślę, że fajnie wszystko zestawiłaś. Bardzo spójnie to wygląda. :)
OdpowiedzUsuńświetne szorty!
OdpowiedzUsuńbardzo fajny zestaw! :)
OdpowiedzUsuńfollow?
fashionlikealife.blogspot.com
inspirujesz i zachwycasz! To najlepszy zestaw jaki dziś widziałam na blogach,a uzupełniam 3 dniowe zaległości! ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyglądasz ,wszystko mi się podoba. Brak słów ;)
OdpowiedzUsuńLove the shorts, so cute!
OdpowiedzUsuńhttp://fashionflirtblog.blogspot.de/
Szorty są genialne! Bardzo podoba mi się ten zestaw ♥
OdpowiedzUsuńTHE SHORTSSSS!!!
OdpowiedzUsuńhttp://whatwouldkarldo.com
Genialnie wygladasz! Tez chce takie szorty <3
OdpowiedzUsuń