Dzisiaj mam dla Was urywki z mojego pobytu w Budapeszcie. Zwiedzanie zaczęliśmy od Dzielnicy Zamkowej, ponieważ bardzo chciałam zobaczyć Basztę Rybacką. Takie miejsca strasznie działają na moją wyobraźnię i gdy tylko je zobaczyłam, zapragnęłam mieć zdjęcie, jak wychylam się z jakiegoś pięknego balkonu, niczym księżniczka czekająca na swojego księcia, który uwolni ją z zaczarowanej wieży. I co takiego się stało, że nie zobaczycie tutaj tego zdjęcia? Otóż, stali się japońscy turyści ze swoimi aparatami. Było ich tylu, że niestety musiałam pożegnać się z marzeniem zostania księżniczką (chociażby tylko na minutę).
Po opuszczeniu Dzielnicy Zamkowej myślałam, że choć na chwilę uwolnimy się od tłumu turystów, ale odetchnęliśmy dopiero pod koniec dnia, gdy trafiliśmy do parku miejskiego. I teraz muszę się Wam do czegoś przyznać, ja po prostu uwielbiam wszelkiego rodzaju parki, mosty i stare cmentarze. Gdy jestem w jakimś miejscu po raz pierwszy, oprócz muzeów, kościołów i innych słynnych zabytków, staram się zobaczyć takie miejsca, w których chętnie przebywają miejscowi.
Wielka Hala Targowa, czyli węgierska Vásárcsarnok, to jedno z tych miejsc w Budapeszcie, które mnie urzekło. Pomimo tłumu turystów, można też było spotkać tam dużo miejscowych, robiących codzienne zakupy. To miejsce miało swoją niepowtarzalną atmosferę. Moje serce skradły ręcznie haftowane żakiety. Niestety ich cena nie pozwoliła mi na zabranie jednego ze sobą.
Wycieczkę do Budapesztu planowałam już od kilku lat i miałam wysokie oczekiwania co do samego miasta. Może nawet zbyt wysokie, bo serce zabrałam z powrotem ze sobą. Rzesze turystów, wszechobecna komercjalizacja oraz duże odległości spowodowały, że nie poczułam magii Budapesztu. A przecież najważniejsze jest to, żeby w pełni poczuć atmosferę danego miejsca... Za to najlepszy strudel jabłkowy jadłam właśnie w Budapeszcie.
pięknie wyglądasz! świetna spódnica.
OdpowiedzUsuńmasz świetna spódnice i pasek
OdpowiedzUsuńPiękny ma kolor. Fajnie zestawione;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy, Donna i Kejt
piękne zdjęcia budapesztu, a ty wyglądasz cudownie :)
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńMagiczny klimat :)
sooo in love with your skirt!!
OdpowiedzUsuńjak pięknie!
OdpowiedzUsuńAwesome photos!)
OdpowiedzUsuńand your skirt is lovely) very bright!
come to see my blog!)
http://from-nino-with-love.blogspot.com/
Kate.
cudowne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńKochana, KONKURS na moim blogu! do wygrania dowolny zegarek i dowolna bransoletka! :) zachęcam do wzięcia udziału :)
Dużo kolorów, to lubię. Budapeszt to moja niespełniona wakacyjna zachcianka. Nie udało się w tym roku, może uda się za rok.
OdpowiedzUsuńPiękna spódnica, piękne miasto... więc czemu na żadnym zdjęciu się nie uśmiechasz? :) To dodaje zdjęciom czaru, a modelce naturalności. Pozdrawiam ślicznie! :)
OdpowiedzUsuń____________________
wnetrzazewnetrza.blogspot.com
Pewnie dlatego, że cały dzień zwiedzania przy temp. 37 stopni dał mi nieźle w kość i już nie starczyło sił na uśmiech ;)
UsuńZapomniałam dodać, że następnym razem się poprawię :D
Usuń