Jakiś czas temu moja koleżanka próbowała przekonać mnie do tego, że kupowanie w sieciówkach to najlepsza forma zakupów. Jako że dyskusja rozgorzała po lampce wina (ok, nie oszukujmy się, po butelce), a ja byłam już upojona sfermentowanym sokiem winogronowym, wymyśliłam, że zrobię listę wad kupowania w sieciówkach. Dla równowagi, koleżanka miała zrobić listę zalet. Trochę się rozpędziłyśmy i wzięłyśmy na celownik nie tylko sieciówki.
sieciówki
zalety:
- ciuchy wpisujące się w najnowsze trendy (zapewni cię o tym każda fashion victim, a im, w tej kwestii, można wierzyć),
- duży wybór rozmiarów (chociaż jakimś dziwnym trafem ubrania w rozmiarze 32/34 znikają z półek w błyskawicznym tempie),
- możliwość przymierzenia i krytycznej (?) oceny (chyba że akurat przymierzalnia jest pomalowana na czarno i spaliła się żarówka),
- możliwość kupna więcej niż jednej takiej samej rzeczy (zazwyczaj, gdy przysięgniemy danemu ciuchowi miłość aż po grób i zapragniemy mieć go w większej ilości, jego już nie ma na sklepowej półce)
wady:
- masowość (najpierw spędzamy pół dnia przed lustrem, żeby się wystroić, a na imprezie okazuje się, że jeszcze kilka dziewczyn ma na sobie takie same ciuchy),
- cena (o tym można dyskutować, przecież niektórzy wydają na waciki więcej niż ja na jedną parę butów),
- jakość (jaka jakość?),
- ograniczenie poprzez panujące trendy, modne kolory i fasony (akurat szukasz prostej czarnej sukienki?, zapomnij, że taką znajdziesz, za to możesz być pewna, że tych w kolorze fuksji nie zabraknie)
lumpeksy
zalety:
- niskie ceny (podobno dawniej za 10 zł można było ubrać się od stóp do głów, ale to tylko takie plotki),
- trafiają się perełki (fakt, że najczęściej trzeba przekopać się przez stertę szmat, ale gdy w końcu znajdujemy to coś, radość jest nie do opisania),
- oryginalne, niepowtarzalne ubrania (i każdy będzie się dziwił jak mogliśmy założyć na siebie coś takiego)
wady:
- zniszczone ubrania (nie oszukujmy się, większość ubrań w lumpeksach posiada jakąś plamę, dziurę lub zmechacenie),
- ubrania w wielkich rozmiarach (nosisz rozmiar zero? więc prawdopodobnie nie masz po co wybierać się do lumpeksu, bo większość ciuchów ma rozmiar przynajmniej xxl),
- w dniu dostawy w lumpeksach są tłumy kobiet (to prawie jak na ustawkach; jeżeli chcesz dostać wieszakiem lub masz ochotę przywalić komuś z łokcia, koniecznie wybierz się do sh w dniu dostawy, wrażeń nie zabraknie)
sklepy internetowe
zalety:
- zakupy robimy o każdej porze dnia i nocy (i nie usłyszymy, że już zamknięte),
- nie ma bałaganu (ubrania wiszą sobie ładnie na wirtualnych wieszakach... miałam na myśli modelkach),
- nie musimy stać w kolejkach i znosić humorów ekspedientek (ja też czasami mam okres i też nienawidzę wtedy całego świata, ale zaciskam zęby i staram się jakoś dotrwać do końca dnia)
wady:
- nie możemy dotknąć i przymierzyć (dla niektórych macanie ubrań jest prawie takim samym fetyszem co lizanie stóp),
- zdjęcia nie zawsze oddają rzeczywisty wygląd ubrań (za to zawsze możemy obstawiać czy tym razem dostaniemy to, co zamówiliśmy),
- trzeba dodatkowo płacić za wysyłkę i czasami również cło (a wtedy nasz portfel woła: 'zmiłuj się')
- trzeba czekać aż towar do nas dotrze (a przecież zawsze w międzyczasie może wybuchnąć jakiś wulkan i chmura pyłu uniemożliwi naszej paczce opuszczenie magazynu)
A Wy, gdzie najchętniej robicie zakupy?
necklace: DIY, thrifted top and belt, skirt: Zara, shoes: Quazi
śliczny naszyjnik :)
OdpowiedzUsuńfajny post :) Ja ostatnio buszuje po lumpeksach ale nic ciekawego nie znajduje :p świetny pasek :)
OdpowiedzUsuńCzasami tak jest, trzeba przeczekać suszę, żeby znaleźć coś naprawdę świetnego ;)
Usuńświetna spódnica:)
OdpowiedzUsuńśliczne :)
OdpowiedzUsuńpiękne marynarki idealne do jesiennych stylizacji, naprawde warto zajrzeć :)
ja głównie sięgam do lumpeksów, a później internet. Potem dopiero sieciówki i inne sklepy ;d
OdpowiedzUsuńPiękna spódnica i pasek! ;d
Ja również zdecydowanie jestem za lumpeksami. Ostatnio parę razy nacięłam się zamawiając przez Internet i na razie go sobie odpuściłam.
UsuńSuper! Świetna spódnica i cudne butki :)
OdpowiedzUsuńLove it!
OdpowiedzUsuńKiss,
Laura
cudny zestaw ,wyglądasz uroczo :)
OdpowiedzUsuńjeszcze nie przeczytalam całego, ale nie zgodzę się z tym, że rozmiary 32/34 znikają pierwsze z półek. powiedziałabym, że znikają te skrajne, tj. 34 i 42. A reszta gnije.
OdpowiedzUsuń/J.
Nie wiem jak z większymi rozmiarami, bo nie zwracam na nie uwagi, ale jak są wyprzedaże, to mój rozmiar znika w mgnieniu oka, a na wieszakach widzę same L ;)
UsuńMam podobne doświadczenia. Podczas wyprzedaży zostają raczej większe rozmiary, ale to może zależy wszystko od sklepu..
UsuńBardzo ciekawy naszyjnik, a buty - świetne.
pozdrawiam :)
ooo, nice photo :) and nice blog too :D
OdpowiedzUsuńrewelacjaaaa
OdpowiedzUsuńNajbardziej to mnie cieszą perełki z SH.
OdpowiedzUsuńJaka piękna spódnica!I ten paseczek z różyczkami-śliczny.
OdpowiedzUsuń